
Wielki Piątek, godzina 7:23. Zdzichu jak zwykle odpalił monitoring i zasiadł z kawą z termosu. Ale dziś coś przykuło jego uwagę. Na ekranie dryfowało coś białego i jajowatego. „Bułka?” – pomyślał. „UFO?” – zażartował. Chwilę później przez radiowęzeł poszło: „Zator przy wlocie! I pachnie jak majonez!”
Wielkanoc to czas refleksji – ale nie w Czajniku. Tutaj to czas jaj, mazurków i... katastrofy kanalizacyjnej. Ludzie wrzucali wszystko: skorupki, baranki z cukru, kawałki babki. Ale rekord pobił ktoś, kto wsadził czekoladowego zająca w sreberku. Bez głowy. Z głową może by nie utknął.
Zdzichu nie czekał. Wziął specjalne grabie i własnoręcznie skonstruowany „Łapacz Jajek™” – czyli durszlak na kijku. „Tego nie uczą na żadnym kursie SEP” – mruknął i wszedł do akcji. Mazurek już się rozpływał, a jajo z gracją unosiło się na powierzchni jakby wiedziało, że to ono tu rządzi.
„W tym roku mamy rekordowe stężenie białka w ściekach. Ludzie wyraźnie przesadzili z jajkami.”
– Zdzichu, samozwańczy analityk majonezu
Po kilku minutach walki, udało się. Jajo zniknęło, zając też, a Zdzichu w nagrodę dostał... śniadanie wielkanocne z dyżurnego pakietu. Tylko bez jajek – miał już dość.
Morał? Nie wrzucaj do kibla tego, czego sam byś nie wyjął. Bo potem ktoś taki jak Zdzichu musi się z tym zmierzyć. A on naprawdę chciał tylko spokojnie zjeść śniadanie.
👉 Podobało się? Zostaw ocenę albo postaw Zdzichowi kawę. A może sam widziałeś świąteczny zator? Opowiedz nam o tym!
Jak oceniasz tę historię?
Kliknij gwiazdkę i oceń Zdzicha!
Głosów: 3 · Średnia: 4.7
Jeszcze nikt nie zagłosował. Bądź pierwszy!