Tajny Osad Specjalnego Przeznaczenia – czyli jak CIA i KGB kradły kupy z ambasad

Operator oczyszczalni trzyma metalową kapsułę z napisem CIA, z tyłu widać szpiega w płaszczu i system rur – ilustracja humorystyczna
4.3
(4)

Tajny Osad Specjalnego Przeznaczenia – czyli jak CIA i KGB kradły kupy z ambasad

Włodek był operatorem z krwi i kości. Gdyby ścieki mogły mówić – to pewnie tylko jemu. Przez trzy dekady przeszedł wszystko: powodzie, przerwy w zasilaniu, rozkręcone pompy, a raz nawet bójkę bobrów z kaczkami na komorze fermentacyjnej.

Ale tego, co znalazł w październikowy poranek, nie przewidywał nawet jego podręcznik BHP z 1987 roku.

🕳️ Tajemnica w osadniku

Zaczęło się niewinnie. Po solidnej ulewie z zeszłego tygodnia, trzeba było oczyścić stary osadnik wtórny – taki, który pamiętał jeszcze czasy PRL. Włodkowi to nie przeszkadzało – „Stare osadniki są jak starzy ludzie. Trochę ciekną, ale trzymają klasę” – mawiał.

Ale kiedy jego łopata stuknęła w coś metalicznego, a nie było to ani rura, ani puszka po paprykarzu szczecińskim, zamarł.

Wydobył to delikatnie – była to blaszana kapsuła, oznaczona cyrylicą i… logiem CIA. Naprawdę. Obok był też napis ręcznie wydrapany w stali: „Сточные воды не лгут” – czyli: „Ścieki nie kłamią.”

🕵️‍♂️ Operacja: Brązowa Prawda

W ciągu godziny na oczyszczalni zjawił się nieoznakowany SUV. Wysiadł z niego jegomość w okularach przeciwsłonecznych mimo chmur i lekkiego deszczu. Przedstawił się jako „pan Szymon z Inspekcji Ściekowej”.

„To, co pan znalazł, to pozostałość po Operacji Brązowa Kurtyna” – powiedział szeptem.

Okazało się, że w latach 70. i 80. zarówno CIA, jak i KGB prowadziły tajne badania nad fekaliami z ambasad. Regularnie kradli zawartość toalet przeciwników i analizowali ją w laboratoriach hydrologiczno-wywiadowczych.

„Z kału można wyczytać wszystko, panie Włodku – od stanu zdrowia po preferencje kulinarne i… polityczne.”

🚽 Ambasada w krzyżowym nurcie

Najbardziej zaskakujące było to, że oczyszczalnia „Czajnik” była kiedyś pośrednim punktem zlewni ścieków z byłej ambasady radzieckiej w Warszawie. W ramach jakiejś dziwacznej inżynierii z lat 60. (nikt nie wiedział, czemu rury biegły właśnie tu, ale w PRL logika była opcjonalna).

Zatem kapsuła, którą znalazł Włodek, była prawdopodobnie jednym z ostatnich śladów tej fekalno-szpiegowskiej operacji.

💡 Morał i monitoring

Od tamtej pory Włodek regularnie przegląda dane z CCTV, bo „jak raz znajdziesz kapsułę szpiegów w osadniku, to potem nawet kret wygląda jak agent”.

Zainstalował też własny system monitoringu, nazwany roboczo „Big Brother BioReaktor” – na wszelki wypadek. I nawet raz złapał kunę, która próbowała się dostać do przepompowni. Ale to już inna historia.


Morał? Nigdy nie wiesz, co płynie w Twoich rurach.
A jeśli znajdziesz metalową kapsułę z napisem „CIA/KGB – ANALIZA 1979”… lepiej zaparz sobie kawę i nie zadawaj pytań.

Postaw nam kawę – kliknij tutaj

 

Jak oceniasz tę historię?

Kliknij gwiazdkę i oceń Zdzicha!

Głosów: 4 · Średnia: 4.3

Jeszcze nikt nie zagłosował. Bądź pierwszy!

X
Facebook
LinkedIn
pl_PLPolish