🐱 Dziennik Zdzicha: Polowanie na kota od lasanii
🕰️ Zapisane: poniedziałek, godz. 06:30 — jeszcze ciemno, kawa ledwo parzy, a już wiem, że to będzie dzień pełen niespodzianek.
☕ Rano, jak zwykle, wpadam do oczyszczalni z kubkiem kawy w jednej ręce, a w drugiej planem dnia, który zaraz pójdzie w diabły.
No i co widzę? Na stoliku w socjalnym leży pusta tacka po mojej ulubionej lasanii. „Znowu?!” – myślę. „Ktoś chyba ma niezły apetyt albo łapki jak sprzątaczka, co sprząta nocą.”
🐈 Tymczasem zza rogu wyłania się kształt – kot, taki sprytny, że mógłby zostać szefem logistyki w mojej firmie. Przecież to on od tygodni systematycznie zjadał mi zapasy z lodówki. A ja, jak debil, szukałem winnych wśród ludzi.
🎯 Operation Cat Catcher
„Dobra, Zdzichu, czas na akcję specjalną – Operation Cat Catcher!” – mówię do siebie.
„Kubek kawy w dłoń i w teren.”
🏃♂️ Zaczynam pościg. Kot przemyka między rurami, a ja za nim, gubiąc po drodze kubek, który ląduje z głośnym „plum” na podłodze.
„No super, pierwsza strata, a ja dopiero zaczynam!” – mówię, próbując nie wślizgnąć się na mokrą posadzkę.
💥 Kot znika za pompą, a ja próbuję się przecisnąć, ale wpadając na stojak z wężami, robię spektakularne „bum” i wszystko fruwa wokół.
„Jestem jak czołg bez sterów” – komentuję, wygrzebując się spod zwalonych sprzętów.
💬 „Ej, kocie, nie myśl, że się poddam!” – krzyczę.
On tylko mruczy i z powagą Mistrza Zen patrzy, jak gubią się moje okulary.
🤔 „Kto tu jest łowcą, a kto ofiarą?!” – zastanawiam się, wyciągając okulary z błota i otrzepując spodnie.
🥵 Po kolejnych próbach, już prawie bez sił i z kubkiem kawy zastąpionym butelką wody, udaje mi się go złapać.
Kot zrzuca głowę na moje kolana i zaczyna mruczeć jak silnik diesla.
„No dobra, kocie, masz spokój, ale lasania już Ci nie dam!” – mówię, głaszcząc go.
🧪 Dialog z Halinką z laboratorium
W tym momencie zza rogu dochodzi głos Halinki z laboratorium:
— Zdzichu! Zostaw tego kota w spokoju, to nie jest ani lis, ani szczur, ani… żadna awaria!
Podnoszę kota, pokazuję go Halince i mówię:
— Halinko, to nasz nowy operator ds. lasanii. Robi więcej porządku niż niejeden z nas!
Halinka przewraca oczami:
— A jeśli znowu zginie jakaś próbka w lodówce, to nie szukaj winnych wśród ludzi.
Zdzichu się uśmiecha:
— No to już wiem, kto tu rządzi laboratorium!
👷♂️ Dialog z Geniem
W tym momencie podchodzi do mnie Genio, kolega z zmiany, z miną jakby widział ducha.
— Zdzichu, co ty tam wyprawiasz z tym kotem? Wygląda na to, że masz nowego współpracownika.
— No wiesz, Genio, ten kot to teraz oficjalny operator ds. lasanii. Pomaga mi kontrolować zapasy.
— Operator lasanii? To jakiś nowy dział?
— W sumie tak. Póki co radzi sobie lepiej ode mnie z tą całą logistyką.
Genio śmieje się i mówi:
— Pamiętaj tylko, żeby nie karmić go za dużo – bo jeszcze pójdzie w ślady Zdzicha i zacznie kombinować przy pompach.
👔 Kierownik pyta o kota
W tym momencie podchodzi kierownik, marszcząc brwi:
— Zdzichu, co to za zamieszanie z tym kotem? Dlaczego w magazynie lata kot, a w dodatku są rozrzucone papiery i kubki?
— Proszę pana, to nasz nowy pracownik – operator ds. lasanii. Trzeba mu przyznać, że potrafi zadbać o zapasy.
— Operator lasanii? A co na to BHP i sanepid?
— BHP to chyba z nim ma niezły układ, a sanepid to kot dobrze zna — mruczy Zdzichu pod nosem.
Kierownik kręci głową i odchodzi, a Zdzichu z uśmiechem mówi:
— No, na razie kot jest na stażu, ale patrząc na niego, chyba ma przyszłość w tym fachu.
📜 Morał
Nawet w najbrudniejszym miejscu można znaleźć przyjaciela. A czasem trzeba mieć sporo cierpliwości, żeby złapać kota… i przetrwać jego pomysły.
☕ Jeśli podoba Ci się ta historia, wesprzyj naszą pracę na BuyMeACoffee – każda kawa pomaga tworzyć kolejne opowieści!
Jak oceniasz tę historię?
Kliknij gwiazdkę i oceń Zdzicha!
Głosów: 4 · Średnia: 5
Jeszcze nikt nie zagłosował. Bądź pierwszy!