
🧰 Zdzichu i inspektor z miasta
Zapisane: 18 kwietnia 2025, godz. 7:13 – przerwa między dmuchawą a bułą z serem.
No i przyjechał. Miasto. Białe auto służbowe, na boku herb z orłem bez korony, koszula bielsza niż zło, buty jakby pierwszy raz zeszły z chodnika. Wysiadł, rozejrzał się, zaciągnął powietrzem i już widzę po oczach: żałuje.
– Dzień dobry, ja z urzędu – mówi – chciałbym zobaczyć, jak wygląda proces biologiczny.
Myśl Zdzicha:
„Człowieku, jak ty nie wiesz, to ja ci nie wytłumaczę.”
– To zapraszam – mówię – ale nie gwarantuję, że nie straci pan złudzeń.
Idziemy. Pokazuję zbiorniki, osadnik, dmuchawy. Tłumaczę, że bakterie tlenowe to nasi mali pracownicy. Że bez nich byłby dramat i smród większy niż w polityce. A on wszystko notuje. Z powagą, jakby zapisywał listę składników na ratowanie świata.
Nagle staje przy komorze osadu wtórnego, marszczy nos i pyta: – A czy te bakterie są ekologiczne?
Myśl Zdzicha:
„Że co proszę? Że czy moje bakterie mają certyfikat zielonego liścia?”
– Panie, one są bardziej eko niż tofu z konopi. Robią 24/7, nie protestują, nie żądają podwyżek, nawet przerw nie biorą. No i PIT-u nie składają.
Podeszliśmy do kraty. Akurat coś się przytkało. Zaglądam, a tam: szczotka do kibla, rajstopy i... worek po kiszonej kapuście.
– A czy to się często zdarza? – zapytał inspektor.
Myśl Zdzicha:
„Częściej niż poniedziałek. Ale rzadziej niż rozczarowanie do ludzi.”
Nie zapisał. Odjechał. A ja wróciłem do kraty, kawy i osadu czynnego.
💬 Złota myśl Zdzicha™:
„Z urzędnikiem jak z pompą – niby chodzi, ale nie wiadomo, co ciągnie.”
📋 Zdzichu, Oczyszczalnia „Czajnik”, dzień po kontroli, kawa jeszcze gorąca, a adrenalina wciąż wyższa niż poziom ścieków w deszczówce.
👉 Podobało się? Zdzich mówi, że od tej wizyty inspektora zaczęło mu drgać lewe ucho. Jeśli chcesz mu pomóc się odstresować – postaw kawę. Albo dwie. Bez chloru, za to z sercem.
Jak oceniasz tę historię?
Kliknij gwiazdkę i oceń Zdzicha!
Głosów: 3 · Średnia: 4
Jeszcze nikt nie zagłosował. Bądź pierwszy!