🕕 06:11 – Zanim kawa zaparzy się do końca
Niedziela w oczyszczalni to stan umysłu. Na hali cicho jak w strefie beztlenowej, kawa dopiero kapie do kubka, a kot Felek leży z rozdziawioną paszczą na podgrzewanym kolanie mojej nogawki. Nawet pies – mój wierny sznaucer miniaturka, który zwykle reaguje szybciej niż sygnał z czujnika przepływu – postanowił jeszcze nie zaczynać dnia. I w tym właśnie błogim ścieku ciszy pojawił się on.
Kalendarz.
Nowy. Elektroniczny. Synchronizowany z serwerem głównym, SCADA, prognozą pogody, algorytmem Google i, jak podejrzewam, fazami księżyca. Na ekranie sterowni wyświetlił się komunikat, który natychmiast podniósł mi ciśnienie bardziej niż filtr wstępny z zapchanym koszem: „Dziś: smarowanie pomp 2A, 2B, 3C. Priorytet: wysoki.”
– No chyba was… – mruknąłem do siebie, ale Felek tylko machnął ogonem w śnie, a kawa wciąż nie osiągnęła temperatury roboczej.
📅 06:17 – Kalendarz, który nie zna litości
Patrzę jeszcze raz. Niedziela. Żadna awaria, żadna burza, nic się nie pali. SCADA milczy. Rury cicho bulgoczą, bakterie robią swoje. A kalendarz nie ma oporów. Wyświetla czerwoną ramkę wokół zadania konserwacyjnego z taką determinacją, jakby miał wyrok na moją wolność. Na dole komunikat mruga jak choinka w urzędzie: „Brak wykonania zadania spowoduje ryzyko przekroczenia norm BHP oraz kar administracyjnych.”
Pies westchnął. Felek uniósł jedną powiekę. A ja poczułem, że dziś nie będzie dnia wolnego.
📦 06:28 – System kontra zdrowy rozsądek
Siedzę w sterowni i wgapiam się w ekran jak w stare zdjęcie rentgenowskie – niby coś pokazuje, ale nie wiadomo co. Kalendarz konserwacji świeci na czerwono jak lampka przy pompie tłuszczowej. Wszystko zgodnie z ISO-omajgad i dyrektywą 9/13 o „ciągłym utrzymaniu infrastruktury krytycznej bez względu na okoliczności kulturowe i religijne”.
Przecieram oczy. Patrzę jeszcze raz. Tak, nadal niedziela.
Tak, nadal pompy.
Tak, nadal czerwono.
Pies siedzi już obok mnie, wyraźnie zaniepokojony. Albo komunikatem, albo tym, że nie wyjąłem mu jeszcze smaczka z szafki. Kot za to przeciąga się na biurku i zrzuca dokumentację BHP na podłogę – klasyczna deklaracja: „Nie obchodzi mnie wasz system.”
📞 06:34 – Kontakt z kierownikiem
Biorę telefon. Wybieram kierownika. Po trzech sygnałach odbiera, z głosem jak silnik napowietrzający po sobotniej nocy.
– Kierowniku… kalendarz wywalił konserwację na dziś.
– No to zrób.
– Ale jest niedziela.
– A co, niedziela to dla pomp święto?
Zapada cisza. Ja ją lubię, on nie.
– Zdzichu… to automatyczne. Nowy algorytm. Sztuczna inteligencja. Wszystko zoptymalizowane.
– Ale ja nie jestem sztuczny.
– Aha… to spróbuj się dopasować.
I się rozłączył.
Pies szczeknął raz. Kot spojrzał z politowaniem.
🔧 06:47 – Próba podejścia technicznego
Skoro system nie zna litości, postanowiłem sprawdzić jego logikę. Wchodzę w harmonogram, klikam „szczegóły”. Przeglądam metadane zadania.
Oto co widzę:
Typ zadania: konserwacja prewencyjna
Wyznaczone przez: AI-Moduł Predictive365
Dzień tygodnia: Nieważny
Status zadania: Wykonać natychmiast
No pięknie. System, który nie uznaje dni tygodnia. Taka nowoczesność, że aż boli. Ciekawe, czy przy Wigilii każe mi wymieniać łożyska?
🧠 06:54 – Konsultacja z Felkiem
Felek leży zwinięty na stercie dokumentów i porusza tylko jednym wąsem. Jakby wąchał temat. – Co myślisz, kotku? – pytam, choć wiem, że odpowiedź będzie w mruczeniu.
Felek faktycznie mruczy. Ale nie byle jak. To ten jego głęboki, rezonujący ton, który zwykle oznacza: „Nie ruszaj się, bo to, co robisz, jest głupie.”
Pies z kolei podszedł do monitora, postawił łapę na klawiaturze i uruchomił tryb edycji zadań. – Patrz go, administrator z krwi i kości – mówię, a on szczeknął, jakby chciał zaznaczyć: „Zdzichu, my to załatwimy po cichu”.
🔓 07:03 – Przeszkoda nr 1: magazyn zamknięty
No dobrze – może bym i smarował te pompy. Może nawet z wdziękiem. Ale… smaru brak. A dokładniej: smar jest. W magazynie. A magazyn – zamknięty. A klucz? U Haliny.
Halina ma niedzielę wolną. I zasadę nieodbierania telefonów poza godzinami 7:01–7:04. A teraz jest 07:03, więc próbuję.
– Dzień dobry, Halino…
– Jest niedziela, Zdzichu.
– Ale pompy…
– Smar to poniedziałkowy temat.
– Ale system…
– Nie pracuję dla systemu. Pracuję dla siebie.
*Tu rozłączyła się z godnością godną ISO 9001.*
🔁 07:15 – Operacja „Smar Alternatywny”
Skoro nie mam klucza do magazynu, a pompy niby muszą być smarowane „natychmiast”, postanawiam improwizować. W końcu jestem operatorem, nie operatką. Zerkam na półkę w kuchni technicznej. Znajduję:
- słoik smalcu po pierogach Haliny,
- resztkę wazeliny technicznej z zeszłego BHP-a,
- i tubkę kremu do rąk z napisem „Pielęgnacja w warunkach przemysłowych”.
Pies podnosi ucho, Felek zeskakuje z biurka. Widzę w ich oczach ten błysk – „to się źle skończy, Zdzichu”.
🛠️ 07:22 – Próba terenowa
Biorę smalec. Wchodzę do hali pomp. Zastanawiam się, ile trzeba go użyć, żeby nie wywołać inspekcji z centrali. Pompa 2A wygląda na zmęczoną życiem – może nawet się ucieszy, że dostanie coś swojskiego. Pies stoi na warcie przy drzwiach. Felek wskakuje na skrzynkę elektryczną i obserwuje z góry, jakby miał potem napisać raport.
Smaruję. Trzeszczy. Ale chodzi.
Smaruję drugą. Przestaje piszczeć.
Dochodzę do trzeciej – i wtedy…
🚨 07:29 – Interwencja systemu
SCADA zaczyna piszczeć.
„Nieznany skład smaru. Ryzyko degradacji komponentów. Zgłoszono naruszenie protokołu 7.4.5.”
– A ty skąd wiesz, że to nie certyfikowane? – pytam ekran, ale ten nie odpowiada. Zamiast tego pojawia się nowy komunikat:
„Wysyłanie alertu do Kierownika.”
– O nie, nie, nie – mówię i biegnę do sterowni.
Kot już siedzi na klawiaturze. Pies przyciska przycisk ESC nosem.
Wspólnymi siłami anulujemy alert.
I wtedy zdałem sobie sprawę: mam zespół ratunkowy. I jest bardziej kompetentny niż system.
💻 07:41 – Zdzichu wchodzi do systemu
Wracam do sterowni z tempem godnym pogotowia awaryjnego. Felek już siedzi na pulpicie, a pies rozciąga się pod biurkiem – gotowy na rozkazy.
– Dobra – mówię. – Skoro nie mogę wygrać z systemem siłą, to go przeprogramuję.
Otwieram terminal SCADA. Loguję się. Hasło: fel3k-szef
. Działa.
Przechodzę do zakładki „Zadania przewidziane algorytmem”. Widzę całą listę: – Smarowanie pomp. – Wymiana filtra w dmuchawie, 3 sztuki. – Dezynfekcja szafki z miotłą.
Ktoś tu się chyba nudził podczas konfiguracji systemu.
👨🔧 07:49 – Kodownik kontra SCADA
Zmieniam priorytety. Przestawiam „wysoki” na „niski”, „natychmiast” na „po weekendzie”, a „obowiązkowy” na „jeśli Zdzichu będzie miał ochotę”. Felek mruczy zachęcająco, pies szczeknął raz – znak, że wszystko idzie zgodnie z planem.
Nagle pojawia się okienko:
„Zmiany wykryte. Czy chcesz zapisać nowy tryb planowania?”
Klikam TAK. I wpisuję nazwę nowego trybu:
„Tryb niedzielny – człowiek ponad maszynę.”
📤 07:55 – Wiadomość do kierownika
Wysyłam krótką notatkę do kierownika:
„Zgodnie z realiami terenowymi, konserwacja została przesunięta zgodnie z ustawą o człowieczeństwie. Pozdrawiam. Z.”
Pies oblizuje miskę. Kot zeskakuje z pulpitu. Ja odchylam się w fotelu, biorę łyk kawy i… wreszcie smakuje jak zwycięstwo.
🚓 08:11 – Niespodziewana kontrola
Jeszcze nie skończyłem kawy, gdy zadzwonił stacjonarny. Tylko trzy osoby mają ten numer. Jedna to Halina (ona dziś nie pracuje), druga to kierownik (on się na mnie gniewa), a trzecia to…
– Zdzichu? – głos jak papier ścierny – To inspektor z centrali. Jesteśmy pięć minut od bramy.
– O której?
– Teraz.
Zamarłem. Kot zsunął się z fotela. Pies podszedł do drzwi. SCADA znowu piszczy. „Tryb niestandardowy wykryty. Zgłoszono modyfikacje harmonogramu.”
🎭 08:17 – Operacja „Maskowanie rzeczywistości”
– Pies, do magazynu! – rzuciłem. – Przynieś pustą tubkę smaru i zanieś pod pompę! Pies zrozumiał. Minutę później na hali wyglądało, jakby właśnie zakończono konserwację.
– Felek! – Kot wskoczył na monitor i wyłączył alerty. Kiedyś zrzucił herbatę na klawiaturę i od tamtej pory umie więcej niż niektórzy operatorzy z certyfikatem.
Sam zdjąłem fartuch, zamknąłem SCADA i otworzyłem Excela z napisem „Plan Konserwacji – Zrealizowane”. W tle włączyłem ambient dźwięków pomp, żeby inspektor myślał, że wszystko chodzi jak w zegarku.
🕵️ 08:24 – Audyt pod napięciem
Inspektor przyjechał z teczką, lornetką i miną, jakby miał odkryć aferę na miarę Panama Papers. – Wszystko działa? – spytał. – Jak szwajcarski zegarek z wyrobów wtórnych – odpowiedziałem.
Przeszedł po hali. Popatrzył na pompy. Pomacał obudowy. – Czuć smar. – Świeżutki – rzuciłem, modląc się, by nie zapytał o skład.
Kot siedział na parapecie i patrzył mu w oczy. Pies siedział przy schodach i udawał, że śpi. A ja – trzymałem się jak stara zasuwa: niby sztywno, ale działa.
📋 08:39 – Raport kontrolny
Inspektor usiadł przy stole w dyżurce i wyjął notatnik. – Proszę o podsumowanie dzisiejszych działań. – Konserwacja prewencyjna trzech pomp, regulacja poziomu smarowania, synchronizacja z harmonogramem ISO 24/7. – A dokumentacja? – Tu – podałem wydruk z Excela, który wyglądał tak profesjonalnie, że sam się zdziwiłem, że to ja go zrobiłem.
Felek przeciągnął się na parapecie. Pies – jakby wiedział, że to jego chwila – wstał i podszedł z pustą tubką po smarze w pysku.
– Pański pies pomaga w konserwacji? – zapytał inspektor z powagą, której nie powstydziłby się trybunał haski.
– Tylko w niedziele – odpowiedziałem bez mrugnięcia okiem.
🐾 08:43 – Oświadczenie końcowe
Inspektor pokiwał głową.
– No cóż… widzę, że system działa, zespół zgrany, a działania zgodne z procedurą.
– Z którą dokładnie? – spytałem, zerkając na SCADA, gdzie nadal migało „naruszenie trybu planowania”.
– Z tą, którą pan właśnie stworzył – odparł, wstając.
Wręczył mi kartkę z pieczątką i podpisem:
„Audyt przeprowadzony. Nieprawidłowości nie stwierdzono. Pies uznany za członka zespołu wsparcia operacyjnego.”
Felek spojrzał z aprobatą. Pies oblizał kartkę. A ja odetchnąłem głęboko – jak po czyszczeniu sito-piaskownika po burzy.
🥄 09:12 – Powrót Haliny
– Kto mi zjadł smalec?! – krzyknęła Halina zaraz po wejściu na halę. Miała ten ton głosu, przy którym nawet SCADA zaczyna się zawieszać.
– Był potrzebny – odparłem dyplomatycznie. – Do działań operacyjnych.
– Do czego?
– Do uratowania audytu.
– A do kawy to co teraz dam kierownikowi? Krem do rąk?!
Felek zeskoczył z szafki i pobiegł do sterowni. Pies schował się pod biurkiem. Ja zostałem sam. Z Haliną. Bez smalcu.
🍳 09:17 – Kryzys kuchenny
Halina odpaliła kuchenkę i zrobiła coś, co nazwała „zastępczym wywarem morale załogi” – mieszaninę kawy, resztek smalcu z patelni i podejrzanego koncentratu buraczanego z lodówki.
– Weź to Zdzichu i nie marudź. To twoja kara – powiedziała.
– To raczej sabotaż.
– Nie, to kuchnia polska.
Pies spojrzał na mnie ze współczuciem. Felek przyniósł pustą filiżankę i postawił na stole. Czułem, że w tym zespole jestem już tylko… człowiekiem.
🪑 09:30 – Powrót do równowagi
Wszystko wróciło do normy. SCADA przestała krzyczeć, inspektor odjechał, smar z tubki znów był w magazynie. Halina uśmiechała się, choć kawa miała podejrzany kolor.
Usiadłem na starym krześle w sterowni. Pies drzemał u moich stóp, Felek zwinął się na kablach Ethernetowych. Na monitorze pulsowało spokojne: „Brak zadań do wykonania.”
I wtedy przyszła refleksja: może i jestem operatorem, ale to ten sznaucer i kot utrzymują tę oczyszczalnię w pionie.
📖 09:47 – Odpowiedź dla systemu
SCADA działała w tle jak grzeczne dziecko po syropie uspokajającym. Ale ja wiedziałem, że to cisza przed kolejną burzą. Dlatego usiadłem i postanowiłem napisać… własną instrukcję konserwacji.
W pliku o nazwie Plan_Konserwacji_ZDZICHU_FINAL_NAPRAWDĘ.doc
stworzyłem protokół idealny:
1. Smarować tylko w dni robocze. Człowiek to nie robot.
2. W razie braku smaru – akceptowalne są smalec, masło klarowane i maść końska.
3. System SCADA nie ma prawa głosu, jeśli nie pił kawy.
4. Każda konserwacja wymaga zatwierdzenia przez kota i psa. Bez tego jest nieważna.
🖨️ 10:03 – Druk i ekspozycja
Wydrukowałem dokument, zalaminowałem i powiesiłem na tablicy ogłoszeń obok planu ewakuacji.
Halina spojrzała z niedowierzaniem.
– Ty to chyba potrzebujesz urlopu.
– To nie urlop. To konstytucja techniczna – odparłem.
Pies obwąchał instrukcję. Kot podrapał róg laminatu. To znaczy: zatwierdzone.
🧠 10:15 – Powrót filozofii Zdzicha
Usiadłem z kubkiem kawy w sterowni, patrząc na nową kartkę z dumą. Może i system ma algorytmy, ale ja mam doświadczenie, czajnik i zespół złożony z sierści i instynktu.
A w świecie konserwacji, gdzie każdy smar ma znaczenie, to właśnie człowiek – nie SCADA – wie najlepiej, kiedy coś naprawdę piszczy.
🧾 10:44 – Epilog i herbatnik
Pies dostał w nagrodę herbatnika z szafki Haliny. Kot – nową mysz USB, do obgryzania. A ja? Ja dostałem spokój. SCADA milczała. Inspektor nie wracał. Kierownik nie dzwonił. Świat znów miał sens, przynajmniej do poniedziałku.
Spojrzałem na zalaminowaną instrukcję i uśmiechnąłem się pod wąsem. W tym kraju można żyć z absurdami – byle nie smarować pomp w niedzielę.
🧠 Reflexión final
¿La moraleja? Jeśli system każe ci pracować w święta – stwórz własny system. Najlepiej z kotem, psem i odrobiną smalcu.
¿Cómo valora esta historia?
¡Haz clic en una estrella y puntúa Zdzicha!
Votos: 2 - Medio: 5
Nadie ha votado aún. ¡Sé el primero!